Aktualności


Wywiad z Małgorzatą Markiewicz



W przyszłym tygodniu otworzymy dla Was jubileuszową wystawę „Działy Otwarte. Działy Zamknięte”. Przygotowana na 60-lecie działalności CMWŁ ekspozycja zrywa z wizją muzeum jako formą instytucji zamkniętej, katalogującej i badającej przeszłość. Ukazuje ją raczej jako strukturę otwartą na interpretacje, pole działań artystycznych. To swego rodzaju laboratorium, w którym trzech współczesnych twórców zainspirowanych bogatą kolekcją tkaniny artystycznej, przemysłowej i odzieży prowadzi trzy różne narracje.

Zapraszamy do lektury wywiadu z artystką Małgorzatą Markiewicz, która przyjrzała się historii naszej instytucji z perspektywy własnej praktyki artystycznej.

W oparciu o jakie tematy zbudowałaś swoją narrację w wystawie „Działy otwarte / Działy zamknięte”? Jak ważny był dla Ciebie wątek przewodni, czyli jubileusz Muzeum?

Pomysł na temat pojawił się bardzo szybko, w spóźnionym o godzinę pociągu Intercity w ciemny zimowy wieczór, podczas przeglądania otrzymanych uprzednio od głównej kuratorki muzeum Marty Kowalewskiej publikacji wydawanych z okazji wcześniejszych jubileuszy. Moją uwagę zwrócił fakt, iż włókiennictwo i tkactwo w Polsce są bardzo sfeminizowanymi dziedzinami, a jednak tekstom zawartym w publikacjach CMWŁ, pisanym o kobietach artystkach oraz pracowniczkach muzeum, brak feminatyw. Teksty charakteryzował brak konsekwencji w stosowaniu żeńskich końcówek, im wyższe w hierachii stanowisko, tym cześciej kobiety tytułowały się po męsku, stosując jednak feminatywy do opisania mniej prestiżowych funkcji przez nie pełnionych. Wydało mi się koniecznym, z okazji jubileuszu, zwrócenie na to uwagi oraz zrozumienie przyczyny, dlaczego tak było. Panowało i nadal panuje przekonanie, że femiantywy brzmią mniej poważnie, jednak gdy zaczniemy je stosować i się do nich przyzwyczaić, z czasem staną się czymś zupełnie normalnym.

Po jakie obiekty / dzieła sięgasz i co w nich zainspirowało Cię do dalszych poszukiwań, interpretacji?

Do pracy zainspirowały mnie, oprócz wcześniej wspominanych kwestii, tkaniny podwójne (dwuosnowowe) z Podlasia, przywrócone do życia przez Eleonorę Plutyńską. Wykonywane przez tkaczki fascynują dawną techniką i wzorami przekazywanymi przez kobiety z pokolenia na pokolenie. Plutyńska tworzyła, bazując na tej wielowiekowej tradycji, namawiała jednocześnie swoje studentki do pracy bardziej intuicyjnej, w której dadzą się one poprowadzić materii.

Duże poruszenie na Biennale w Lozannie w 1962 roku wywołały polskie artystki, m.in. Magdalena Abakanowicz, Jolanta Owidzka. Zaprezentowały one własnoręcznie wykonane tkaniny, co jako praktyka było bliższe tradycji tkactwa ludowego niż salonowych gobelinów tworzonych na bazie malarskich kartonów przez mistrzów tkackich. W Lozannie dały się słyszeć głosy, że te polskie „dziewczynki” trzeba sprowadzić na właściwą drogę, że są zbyt nieokiełznane i łamią reguły. To wejście przez kobiety w kontekst kultury dotychczas pomijający wszystkie inne osoby, niebędące białym mężczyzną, to tworzenie opowieści o sobie samych, swoim własnym językiem, na swoich własnych warunkach, stało się dla mnie inspiracją do pracy.

Gdy myślałam nad całością mojego projektu, pobrzmiewały mi w głowie cytaty z tekstu Helene Cixous „Śmiech Meduzy”, mówiące o wiekach wyparcia kobiet z głównego nurtu, z historii, z tekstu, odebranie im prawa do zabierania głosu, o dominującym wstydzie kobiet, który hamował je przed wybuchem emocji, słów, namiętności oraz wyrażania siebie, mówienia o sobie. Na wystawę przygotowuję postać „Potwory z Lasu”. Ma ona osiem macek, każda od kilku do kilkunastu metrów długości. Pochodzi z ciemnych obszarów podświadomości budzących lęk i odrazę, jest uosobieniem wypartych pragnień i popędów, ujarzmionych w kobiecie przez kulturę. A strach przed nią, jest też strachem przed twórczą mocą kobiet. Na razie nazwałam ją Meduzą, ponieważ kiedy się przyjrzymy i ją oswoimy, okazuje się częścią nas i jest piękna.  

Wystawa zestawia obiekty z różnych kolekcji CMWŁ: tkaniny artystycznej, przemysłowej i odzieży. To zaproszenie dla widza w świat różnorodnych form interpretowanych na nowo. Czego może oczekiwać zwiedzający?

Poszczególne części wystawy będą się na pewno różnić, moja część to wycieczka od wiejskiej chaty, przez łąki, aż do ciemnego lasu. Myślę, że należy się nastawiać na odbiór prac wieloma zmysłami, poprzez zapach, wzrok, dotyk i słuch.

Trwa dyskusja o roli muzeów. Jaka powinna być ta rola Twoim zdaniem?

Przyszłością muzeum jest możliwość pracy z jego kolekcją dana współczesnym artystkom. Dysponując ogromnym skarbcem przeszłości, muzeum może służyć jako źródło, z którego, jako twórcze osoby, czerpiemy inspiracje. Dzięki umieszczaniu w nowych kontekstach prac z kolekcji, zyskują one inny wymiar, wchodzą w dialog ze współczesnymi dziełami, a dzięki temu otwierają się nowe drogi ich interpretacji. Zatem muzea powinny się otwierać na współpracę. Gotowość do zmiany pokazała też dyrektorka CMWŁ Aneta Dalbiak. Jednym z działań, które zaproponowałam w ramach wystawy jubileuszowej jest wprowadzenie żeńskich form nazw funkcji pełnionych w muzeum przez kobiety. Zmiany te będą wprowadzone tylko u tych pracowniczek, które wyrażą taką chęć. Idzie nowe!

--

Małgorzata Markiewicz mieszka i pracuje w Krakowie. Jest absolwentką Wydziału Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. W 2015 roku uzyskała stopień doktora.

Studiowała na Konstfack oraz w Critical Design Studio na Wydziale Architektury Królewskiej Akademi Technologicznej w Sztokholmie.

Praktyka artystyczna Małgorzaty Markiewicz bada złożoność współczesnej dynamiki płci w kontekście środowiska domowego, a także szeroko rozumianego społeczeństwa. Od samego początku swojej twórczości używa w pracach tkaniny jako medium. Jest autorką pomnika Gombrowicza w Krakowie. Prace prezentowała m.in. w Zachęcie – Narodowej Galerii Sztuki, CSW Zamek Ujazdowski, Park Rzeźby na Bródnie MSN,  Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi, The Photographers Gallery w Londynie, Matadero w Madrycie, Berardo Museum w Lizbonie  i wielu innych. Współpracuje z galerią l’etrangere z Londynu.

www.malgorzatamarkiewicz.com.pl